Dobra/Krzemienna 
W czwartkowy wieczór w spokojnej wsi niedaleko Dobrej rozlega się głośne wołanie "Ratunku, Pomocy!" - to głos przerażonej kobiety. Na miejsce natychmiast przybiega dwóch sąsiadów. Jeden z nich zatrzymuje uciekającego 33-letniego syna kobiety, drugi wchodzi do domu sprawdzić, co się stało. Widok, który zastaje, jest przerażający, w kałuży krwi zastaje martwego gospodarza Pawła, a jego głowa wygląda tak, jakby była odrąbana.
Chwilę potem na miejscu pojawiają się policjanci, zatrzymują 33-letniego Dariusza syna ofiary. Mężczyzna prawdopodobnie jest pod wpływem środków odurzających, ale na obecnym etapie dochodzenia prokuratura tego nie potwierdza.
Siekierę, którą syn mógł zadać ojcu śmiertelne ciosy policjanci odnajdują nazajutrz za zabudowaniami gospodarczymi.
Jak twierdzą mieszkańcy Krzemiennej, nic nie wskazywało wcześniej, że w domu na końcu wsi może dojść do tragedii.
Pracował z ojcem na fermie norek. Byli razem często widziani razem - mówi jeden z mieszkańców.
Rodzina, w której doszło do tragedii, nie utrzymywała bliższych kontaktów z sąsiadami. Ich zdaniem, to spokojni, normalni ludzie. Ich dorosły, 33-letni Dariusz był zawsze zamknięty w sobie, co zwracało uwagę, jednak nie wywoływało niepokoju.
Dziwny był. Nie mówił dzień dobry. Wiecznie siedział przy komputerze - mówi jeden z sąsiadów.
Feralnego dnia, Dariusz miał spędzić większość dnia w ogrodzie, przesiadując na leżaku. Czy już wtedy planował zabicie własnego ojca? Tego nie wiadomo. Okoliczności zbrodni wyjaśni prokuratorskie śledztwo.
Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem
Jak informuje prokuratura, Dariusz Z. usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a także posiadania broni palnej. Przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Decyzja sądu na najbliższe trzy miesiące trafił do aresztu.